Tytuł: Remy
Autor: Katy Evans
Cykl: Real
Opis: Remington Tate, bokser Podziemnej Ligi, jest tajemnicą nawet dla samego siebie. Jego umysł jest jasny, a zarazem mroczny, złożony i otwarty. Czasami jego działania i nastrój są dokładnie wyważone, a czasami pozbawione są wszelkiej kontroli.
W tym wszystkim jednak zawsze była jedna niezmienna rzecz: pragnienie, pożądanie, kochanie i chronienie Brooke Dumas. To jego historia: od chwili, kiedy po raz pierwszy ją zobaczył i uświadomił sobie, że jest ona największą wartością, o jaką kiedykolwiek musiał walczyć.
Remy jest ostatnią książką o Remingtonie, a przynajmniej z tych przetłumaczonych. Mimo, że zawiodłam się na drugiej części istniała we mnie mała nadzieja, że ta część będzie lepsza.
„Remy” jest książką pisaną z perspektywy Remingtona. Zaczynając od spotkania z Brooke w Settle do ostatniego momentu. Mimo wszystko poznajemy mężczyznę od nowa, jego myśli i to, dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej.
Remington jest osobą, która ma problemy psychiczne, a jednak próbuje z tym walczyć i pokazać, że jest silną osobą. Mimo, że podobał mi się ten wątek w książce, widząc to z jego perspektywy autorka powinna więcej poczytać na temat chorób afektywnych. Mając przed sobą tą część, a poprzednie po prostu zabrakło mi realizmu w tym. Na ringu walczy dla jedynej kobiety w jego życiu – Brooke Dumans, a widząc jej zachowanie z boku myślałam, że wejdę do tej książki i dam jej po prostu z liścia. Nie wiem, każda kobieta tak rozpacza jak musi zostać na chwilę sama bez swojego lubego? Czy to ja jestem ta dziwna. Po prostu Brooke zapatrzyła się za bardzo w Remy’ego i już w drugiej części zaczęło mi to przeszkadzać. Zabrakło mi też wspomnień Tajfuna, a dokładniej tego, co działo się przed. Rozdziały są podzielone na teraźniejszość i przeszłość, co jest dobre, jednak te wspomnienia!
Katy Evans ma potencjał i to widać, jednakże pisząc serię Real powinna popracować więcej nad drugą i trzecią częścią. Na pewno sięgnę po inne książki ten autorki, ale do tej serii nie wrócę.
Tak coś gdzieś kiedyś się zastanawiałam nad tą serią, ale niestety potwierdzasz moje wątpliwości
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Mój mąż sporo pracuje, więc bywa, że cały dzień się nie widzimy i nie rozpaczam za nim, więc chyba też jestem dziwna. ;-) Co prawda, tęsknię, ale potrafię funkcjonować samodzielnie. Niemniej owa seria mnie intryguje, więc może jednak dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńNa pewno pierwsza część jest warta uwagi, co do kolejnych mam wątpliwości. :)
UsuńSeria zupełnie nie dla mnie, ale widzę, że i u Ciebie przy kolejnych częściach pojawiły się zgrzyty. Szkoda, że jednak czas okazał się stracony. ;/
OdpowiedzUsuńCóż... ja osobiście mam tak, że jeśli np. druga część jest słabsza, ale trzecia już jest OK to i tak mam zgrzyty, i tak mi coś w tekście nie gra... a skoro tu nie ma poprawy to ta seria byłaby dla mnie masakryczna XD A jakby tego było mało boks to ostatni sport, który byłby dla mnie interesujący.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o tej książce słyszę, ale mam za dużo do przeczytania, a ta jakoś bardzo mnie nie zaciekawiła więc raczej sobie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńJa sobie spokojnie odpuszczę całą serię, bo zupełnie do mnie nie przemawia ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś może poznam tę serię, ale nie wiem kiedy. :]
OdpowiedzUsuńJa, jako fanka Katy Evans która przeczytała wszystkie jej pozycje jednak dalej twierdze ze to Manwhore jest najlepszą jej seria. Real to taka odskocznia od reszty, ale w fajnym wydaniu.
OdpowiedzUsuń:)
http://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/